Asuan, miejsce gdzie odbiera internet przed hotelem Ramses
74 km - sobota, 40 km - niedziela (wycieczka na Niską i Wysoką Tamę Asuańską)
---------
O tym, że wjeżdżamy do Nubii świadczyło kilka rzeczy. Dolina Nilu zrobiła się wąska jak nigdy. Domki nie dość, że przemieściły się z doliny na strome, skaliste zbocza, to na dodatek zmieniły swój charakter: beton z Dolnego Egiptu i cegłę mułową z Górnego Egiptu zastąpił zwykły pustynny kamień. Pierwszy raz zobaczyliśmy dzikie gaje palmowe. Policja wreszcie przestała za nami jeździć.
Z Nubią tak na prawdę przywitaliśmy się wieczorem.
- "Welcome to Nubia" - powiedział Kazim, podając jointa. W blasku ogniska białe zęby błyszczały w uśmiechu-gigancie.
- "Marihuana very good!"
- "Here Nubian country: sugar cane very good, lot of sun. Marihuana very good. Hashish very good. Would you like some hash?"
Oprócz Hazima towarzyszyło nam dwóch jego kumpli, również jak on o nieco murzyńskiej już urodzie. Co chwila wyciągali oni kolejne porcje zioła spomiędzy fałdów galabiji.
Potem okazało się, że podróże międzygalaktyczne są już możliwe.
----
Następnego dnia (wczoraj) było piekło. Rower nie chciał jechać, samochody trąbiły za głośno, słońce paliło za mocno.
Ale dotarliśmy! Asuan - meta III etapu.
Dzisiaj była wycieczka na Niską i Wysoką Tamę. Nie obyło się bez przygód z udziałem wojska. Można było również poćwiczyć rosyjski na olbrzymim pomniku "drużby" sowiecko-arabskiej.
Jutro oficjalne przekazanie książki-pałeczki na promie odpływającym do Sudanu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz