
Bilety na autobus do Hurgady i samolot z Hurgady do Warszawy w kieszeni, rower zostawiony w bezpiecznym miejscu u rodziny (no... prawie rodziny) w Kairze. Jezeli wszystko pojdzie dobrze, wyladuje jutro ok. 11:15 na plycie lotniska Okecie.
To zatem koniec wyprawy, choc jezeli czas pozwoli uzupelnie jeszcze wiele postow szczegolnie z ostatniego odcinka.

To zatem koniec wyprawy, choc musze powiedziec, ze osiagniecie celu nie cieszy nawet w polowie tak, jak cieszylo mnie poznawanie swiata i ludzi w drodze... Bo jak sie okazuje, droga byla celem tej wyprawy ;)
P.S. Wielkie dzieki dla Zacka ze Stanow za zdjecia i dla Amra i jego rodziny za przechowanie roweru w Kairze do mojego nieuniknionego powrotu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz