A więc znowu w Kairze. A żeby było bardziej wspomnieniowo, to międzylądowanie było w Stambule. Z lotniska do naszej bazy u Teofila dotarłem za pomocą wypasionego, starego Peugota kombi, w którym siedziałem w bagażniku (były tam dostawione siedzenia). Wnętrze było wystrojone białym futerkiem, a kierowca miał zdecydowanie zacięcie rajdowe.
Przygoda znowu się zaczyna!
www.AfrykaNowaka.pl
www.SladamiNowaka.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz