poniedziałek, 12 maja 2008

ro-galati

1500, Galati

Tak jest, "ro" to skrot od "Romania" czyli Rumunia!

Juz mi sie daje we znaki rumunski styl jazdy - mijaja o centymetry i trabia... Ale juz to przerabialem i jestem twardy! Po kurierowaniu w Warszawie nie ma takiego stylu jazdy, z ktorym bym nie dal rady!

Straszny tu ruch! Kazdy ma samochod, kazdy jezdzi - nie ma co, to zupelnie inny swiat, niz po drugiej stronie granicy. Tam byly sojuz, pola, malo kto ma samochod, drogi szerokie; tu - dynamiczna gospodarka, masa dacii, waskie drogi i kazdy sie gdzies spieszy...

Ale najsmieszniejsze jest to, ze dzisiaj pokonalem nie jedna, ale dwie granice. Otoz okazalo sie, ze miedzy Ukraina a Rumunia jest jeszcze... Moldawia! Tak jest, maja niecaly 1 km wybrzeza Dunaju, zatem przez jakies 10 minut wrocilem do tego poczciwego kraju ;)

Za pol godziny mam prom na druga strone Dunaju - do delty. Mam nadzieje, ze tam znowu bedzie panowal spokoj i ogolnie sielska atmosfera. Jutro - Babadag.

-------------------------

Ro-Galati
1500, Galati

That’s right, “ro” is short for Romania!

I already noticed the Romanian way of driving – pass within centimeters and honk…but I already experienced this and I’m tough! After bike messengering in Warsaw there’s no style of biking I couldn’t handle.

2 komentarze:

Nika pisze...

Gratulacje z powodu tysiacpiecsetki i dotarcia do Rumunii. Mam niezlego stracha o ciebie z powodu warunkow na drodze i z powodu rumunskich kierowcow, ktorzy podobno uwazaja samochod za najwyzsze dobro. No ale moze przynajmniej beda na ciebie uwazali ze wzgledu na ewentualne zarysowania karoserii, ha, ha (zasmialam sie ponuro). W kazdym razie nie czekaj na kamizelke odblaskowa, kup jakas, prosi
mama

Rowerek PrOmYka pisze...

no wlasnie, nigdy nie wiem ktora nika to nika. Ale kamizelki raczej nie trzeba, bo pogoda jest dobra, a ja rzadko jezdze po zmroku - trzeba przeciez znalezc miejsce na namiot i go rozbic poki widno...