Jedna z dobrych rzeczy w Bulgarii sa sklepy. Szanujacy sie sklep jest zwykle zaopatrzony w dwie przydatne dla turysty rowerowego rzeczy: prawdziwe slodkie ciasto, ktore mozna kupowac w kawalkach oraz gotowe kanapki za 1,5 lewa (2,30 zl). Sa one na prawde gigantyczne i pozywcze. Do tego dochodzi "kisle mleko" i juz mamy bardzo smaczne i pozywne sniadanie!
Takie sniadanie jem wlasnie w miejscowosci Biala. Towarzysza mi dzwieki tureckiem muzyki, gdyz niedaleko odbywa sie tureckie wesele. Muzyka ta ma w sobie cos tajemniczego, slucham jej oczarowany. Potem zagladam na dziedziniec, gdzie odbywa sie wesele i obserwuje dosyc dziwny turecki taniec.
Postanawiam zjechac z caly czas bardzo dobrej krajowki w bok. Kupiona w Kawarnie mapa wskazuje na polaczenie drogowe miedzy Emona a kolejna wioska. Jak sie okazuje jest to szlak, ktorym nie sa w stanie przejechac zwykle osobowki, czesto prowadzacy po golej skale.
Wysilek zostaje jednak wynagrodzony: zblizajac sie do Emony zauwazam stracha na wroble. Wyglada on bardzo tajemniczo, troche jak Gandalf z Wladcy Pierscieni. Postanawiam zawrocic. Wtedy to dopiero zauwazam, ze przy "strachu" staly dziki, ktore zaczynaja pierzchac
do lasu. Domniemany "strach" uniosl reke, w ktorej trzymal jakas grzechotke i rzucil zaklecie ktore spowodowalo, ze dziki sie zatrzymaly. Nie chce psuc tego misterium, chowam wiec aparat i jade dalej. Pasace sie dziki widzialem potem w gorach jeszcze raz, duzo jest pasacych sie samopas koni. To chyba ostatni dziki kawalek wybrzeza Bulgarii...Gdy zjezdzam z gor, trafiam znowu na nie konczacy sie pas nowo budowanych osiedli. Odnosze wrazenie, ze wszyscy Bulgarzy mogli by sie do nich przeniesc, i jeszcze zostaloby sporo miejsca. Nie dla Bulgarow to jednak mieszkania - przed osiedlami wisza flagi rosyjskie, brytyjskie, niemieckie, skandynawskie, czasem nawet polskie. Czuje sie tu jak intruz, mimo, ze teoretycznie tez jestem turystom. Miedzy jednak mna, brudnym, spoconym, spiacym w namiocie i spiworze, znowu nie majacym zadnego lewa w kieszeni (czy mowilem, ze maja one tendencje do szybkiego znikania?) a goscmi mieszkajacymi w tych apartamentowcach zieje oblrzymia przepasc...
Na jednym ze zjazdow niespodzianie trafiam na gleboka dziure w jezdni, przebiciu ulegaja obydwie detki. Nie majac juz sil na wymiane wyjmuje doskonale panaceum - bulgarskie wino. Przechadzajac sie z nim odkrywam dobre miejsce na postawienie namiotu i zostaje tu juz na noc.
2 komentarze:
Gratulacje - to już drugi tysiąc ! :)
pozdrowienia
W kołach dwa tysiące
nad drogami słońce
w głowie wrażeń kolaż
jedzie dzielny kolarz
Do Stambułu nie musisz się specjalnie śpieszyć, bo Nika tak się cieszy na spotkanie z Tobą, że gotowa wyjechać Ci na spotkanie. Nawet na rowerze. Pięknych chwil w Stambule!
Prześlij komentarz