To byl szybki etap! Za Stanislawowem (Iwano-Frankowsk) zrobilo sie plasko, wiec grzalismy bez wytchnienia az do Czeniowic (na zdjeciu dworzec kolejowy). Miasto to, z chaotycznym ruchem i starym brukiem oraz awaria w rowerze Adama (przetarta detka) zatrzymaly nieco nasz pochod, ale sie nie poddalismy i jechalismy dalej w nocy - Adam i Michal mieli wpisane, ze moga byc na Ukrainie tyko 5 dni, postanowilismy wiec dotrzec jeszcze dzis do Moldowy...
Po drodze wsie maja nazwy w dwoch jezykach, tj. po ukrainsku i rumunsku, pojawiaja sie studnie przy drodze (cecha charakterystycna Moldowy!), kobiety sprzedaja kolosalne ilosci rzodkiewek a faceci zajmuja sie wyrobem ozdobych daszkow na studnie. Asfalt idealny, pedzimy i ok. 22 docieramy do granicy.
Tutaj wszedzie nas przepuszczaja jako pierwszych, ciesza sie, ze do nich przyjechalismy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz