Zaczynam drugi etap mojej podróży. I przestawiam licznik: teraz zamiast przejechanych kilometrów pokazuje mi po prostu godzinę. Ale to nie koniec zmian.
Przez poprzednie dwa tygodnie pordóżowania oraz przez dwa tygodnie żeglowania po Chorwacji zastanawiałem się, po co właściwie prowadzę ten blog? A żeby odpowiedzieć na to pytanie, musiałem postawić następne: po co właściwie ruszyłem w tę podróż?
No i mam odpowiedzi. Nie ujawnię wszystkiego od razu, ale z pewnością z czasem wszystkiego się dowiecie. Wszak trzech rzeczy nie da się ukryć: słońca, księżyca i prawdy. Tak przynajmniej twierdził Budda.
Mówiąc krótko, choć niektórzy twierdzą, że to niemożliwe, wszyscy się zmieniamy. Na skutek zmian naszego otoczenia, interakcji z nim oraz starzenia się lub -jak kto woli- upływu czasu i nabierania doświadczenia. Zmiany te mogą być świadome lub nie.Ja, w trakcie tej podróży, zamierzam zmieniać się świadomie. Wynaleźć nowy styl życia. Innymi słowy Piotr Romejko na końcu tej podróży będzie innym Piotrem Romejko niż ten, który ją zaczynał. I którego znaliście.To jest tak naprawdę najważniejszy cel tej podróży. I, jeżeli moje zdanie ma jakieś znaczenie, KAżDEJ PRAWDZIWEJ PODRóżY.
Podstawowe założenie brzmi: szklanka jest do połowy pełna.
Po co zatem liczyć kilometry? Przecież nie o nie chodzi. Poza tym mam zbyt wielu znajomych ultrasów, dla których te przebiegi będą wręcz śmieszne. W tym kilka lasek, którym raczej w ten sposób nie zaimponuję ;-) Więc chyba wystarczy, że powiem że wczoraj zrobiłem ok. 80 km. Przedwczoraj też.
Podobnie sprawa ma się z lokalizacją. Z resztą mam pomysł, jak zrobić sensowną mapę i to powinno wystarczyć.
Jeżeli chodzi o zdjęcia to trzeba będzie na nie poczekać, aż na dłużej zatrzymam się we Włoszech.Wpisy zatem pojawiać się będą rzadziej, szczególnie na fb gdzie wyłączam rss. Ale za to, mam nadzieję, będą bardziej treściwe. Mogą być nieco "nieopierzone" za co przepraszam, ale pisanie w drodze ma swoje minusy. Może kiedyś je przejrzę, uzupełnię i spróbuję zainteresować tym jakiegoś wydawcę, ale na Boga - nie teraz!
Na teraz to chyba tyle. Jadę wybrzeżem Adriatyku. Ma ono tą zaletę, że jest rzadko zaludnione i tak piękne, że nawet nie będę próbował tego opisać. Jest zatem czas na przemyślenie dotychczasowych wydarzeń. I zapisywanie ich. A więc, gdy tylko mogę - piszę.
No to wpadnijcie na bloga za kilka dni, pewnie pojawią się pierwsze retrospekcyjne wpisy.Aha, i jeżeli macie jakieś potrzeby czy pomysły związane z funkcjonowaniem bloga, to dajcie znać!
4 komentarze:
"Są podróże do zapomnienia i -niezapomniane. Różnicę miedzy nimi poznajesz w drodze. Pierwsze to takie, kiedy w końcu ciągnie Cię do domu, drugie, kiedy - zapominasz o domu. Ale wszystko to to jedynie przeczucie. Niezapomniane otwiera się później, kiedy uświadamiasz sobie, że stałeś się inny. Po każdej podróży stajesz się trochę inny." W. Jerofiejew
Jak w pielgrzymowaniu po szlakach jakubowych - nie chodzi o to by przejść drogę, ale by droga przeszła przez Ciebie.
Generalnie licznik kilometrów jest fajny... ale go nie mam.
Krokomierz miałem, ale zgubiłem nim zdążyłem na dobre zsynchronizować go z krokami... jakoś nie żałuję.
Pięknie, ale relacje i wiadomości o Tobie należą się nam jak psu buda. A Nowak? Pisał codziennie, być może robił to, poza rodziną i zawodem, dla siebie samego.
Pięknie, ale relacje i wiadomości o Tobie należą się nam jak psu buda. A Nowak? Pisał codziennie, być może robił to, poza rodziną i zawodem, dla siebie samego.
Prześlij komentarz