sobota, 12 lipca 2008

jr-?

5546, 30.21348 35.47383 Uff ,Petra w lecie to hardkor: 20km piechota - 4l wody (najlepsza od Mojzesza), ale warto dla klimatu, zabytkow, uedow i gor :D

To, co dzisiaj mozemy ogladac z Petry, to glownie grobowce - i robia one wrazenie! A teraz sprobujcie sobie wyobrazic, jak wygladalo to miasto np. 100 lat p.n.e., gdy nie zostalo jeszcze zniszczone przez liczne trzesienia ziemii i wichry historii...

Zaczynajac z Wadi Musa (arab. Zrodlo Mojzesza) wkraczamy w waski kanion o wysokich scianach. Jego dno jest plaskie, a wzdluz scian biegna kanaly na wode. Gdy wydaje nam sie, ze kanion bedzie sie tak ciagnac w nieskonczonosc, nagle z za zakretu pojawia sie Skarbiec - wlasnie w tym miejscu nakrecono scene z Indiany Jonesa.
Dalej jeszcze jeden, znacznie juz krotszy kanion i trafiamy na tzw. Ulice Fasad - fasady sa wykute w skale na roznych wysokosciach. Ciezko okreslic tu styl architektoniczny - tak na prawde jest to mieszanka architektury greckiej, rzymskiej, egipskiej, tak samo, jak i z roznych stron swiata przybywaly do Petry liczne karawany poruszajace sie Jedwabnym Szlakiem...

Oprocz licznych grobowcow i swiatyni, do ktorych wioda stopnie wykute przed ponad dwoma tysiacami lat w skale, trzeba oddac hold wspanialym skalom Petry skaldajacym sie z piaskowca. Nieraz sciany te zamieniaja sie w niezwykle malowidla, tworzone przez kolejne warstwy skaly.

Miedzy skalami znajduja sie wadi - doliny rzek okresowych. Teraz sa calkowicie wyschniete, jednak ich dna porastaja oleandry, ktore nie sa juz kwiatkami, nie sa krzakami, ale sa prawdziwymi drzewami dwukrotnie wyzszymi od przecietnego czlowieka!


Oczywiscie jest to najbardziej oblegana atrakcja turystyczna Jordanii, co nie znaczy jednak, ze gdy nie zboczymy troche z ubitego szlaku do ktoregos z wadi, nie znajdziemy sie tam zupelnie sami, wsrod stromych, fantastycznych zboczy z piaskowca, kwitnacych oleandrow i fasad wykutych tysiace lat temu w skale przez tajemniczych Nabatejczykow, najznamienitszych Arabow swoich czasow. Miejsca czesciej odwiedzane tez maja swoj koloryt: miejscowa ludnosc oferuje "donkey taxi" czyli podwozke osiolkiem, mozna tez dosiasc konia czy wielblada - o ile rano turysci dzielnie odmawiaja pokusie, o tyle z biegiem dnia coraz wiecej zwierzatek znajduje na swych grzbietach coraz bardziej zmeczonych upalem jezdzcow.
Beduini z tajemnicza mina wyciagaja z kieszeni "autentyczne" nabatejskie monety, ktore wymienia chetnie zaledwie za Wasz zegarek. Gdy udacie sie do Klasztoru na Gorze zwanego Ad-Deir i bedacego niemal idealna, lecz powiekszona kopia Skarbca (Al-Khazneh), znajdziecie tam mase drogowskazow, kazdy obiecujacy "view, spring water, desert panorama" (widok, woda zrodlana, panorama pustyni) i kazdy tak na prawde prowadzacy do jednego z namiotow z Beduinem i pamiatkami i ewentualnie jakims widokiem, lecz na pewno bez zrodelka i z ledwo widoczna przez zapylone powietrze pustynia...


Taka jest Petra i mimo, ze wjazd nie jest tani a sama miejscowosc zdecydowanie przeceniona jak na jordanskie warunki, warto sie tu wybrac i poczuc jak Indiana Jones lub moze jak prawdziwy odkrywca Petry, Szwajcar Ludwig Burchardt, ktory odkryl ja w 1812 roku...

Dodajmy do tego, ze nie byloby Petry, gdyby nie bijace w gorze doliny krystalicznie czyste zrodlo - zrodlo, ktore ponoc stworzyl Mojzesz uderzajac w skale swoim pasterskim kijem, a od ktorego pochodzi dzisiejsza nazwa miejscowosci (Wadi Musa).
A wiec po obejrzeniu tych wszystkich cudow napelniam butelki swieta woda i ruszam przepiekna, panoramiczna droga, by niebawem rozlozyc karimate wsrod wzgorz, skad widac swiatla odleglych miejscowosci w Dolinie Morza Martwego, oraz tysiace gwiazd zdawalo by sie bedacych tuz na wyciagniecie reki...