czwartek, 5 czerwca 2008

tr-?

3130,37.96 31.52341 Rano targ w Egirdir,potem kapanie i...bladzac wsrod sadow natrafiam na stary karawansaraj jedwabnego szlaku!

Jednak nie nocowalem w pustostanie, gdyz nie bylem pewien, czy tam nie straszy... W kazdym razie skrzypialo!
Za to nocowalem w parku na przepieknym polwyspie, oto dokladne koordynaty (zdjecia satelitarne sa wysokiej jakosci, polecam!) 37.880714, 30.860821.
Rano, gdy sie obudzilem, nie bylem pewien, czy przypadkiem nie znalazlem sie w raju... Dookola roztaczala sie turkusowa ton jeziora, a w poblizu mnie swoj aromat roztaczaly przepiekne kwiaty.


Zwijam manatki i ruszam na plac targowy. Tak jak przypuszczalem, kilka minut po siodmej jest tu prawdziwie bliskowschodni zgielk - wielu sprzedawcow krzyczy zachwalajac swoje towary. Urzeczony widowiskiem, kraze wsrod straganow wypelnionych miejcowymi plonami: pomidorami, brzoskwiniami, oliwkami, melonami, wsrod workow przypraw i orzechow...


W pewnym momencie zauwazam przez obiektyw dziwna postawe, jaka przyjmuja Turcy. Alez tak, oni sie modla, imam wlasnie recytuje modlitwe przez megafon. Zafstydzony moim faux paux opuszczam obiektyw, jednak na szczescie nikt mi nie ma tego za zle.

Wrecz przeciwnie, od handlarz dostaje melona i brzoskiwnie!
Ruszam brzegiem jeziora. Obawiam sie, ze nie opisze jego piekna, gdyz to przekracza moje mozliwosci...


No dobra, sprobuje: grzbiety skalne niczym wieloryby zdaja sie nurkowac w nieskazitelnie czystej toni jeziora, droga biegnaca ich zboczami wije sie, co chwila pokazujac nowa panorame tego przepieknego miejsca...


Gdy droga zaczyna sie oddalac od jeziora, postanawiam przebic sie przez sady do brzegu. Oj nie, nie opuszcze jeziora Egirdir nie wykapawszy sie w nim wczesniej!
Po kapieli i sjescie, znowu przebijam sie przez sady, trace orientacje. Slysze prace urzadzen budowlanych, kieruje sie w tym kierunku. Zupelnie niespodziewanie wyrasta przede mna dziwna budowla. Jak sie okazuje jest to karawansaraj, czyli arabski hotel dla karawan, pochodzi z przelomu 13 i 14 wieku. Jedna z osob pracujacych przy renowacji zna troche angielski i mi to wszystko tlumaczy. Dla turystow budowla zostanie otwarta za rok, ja jednak moge sobie obejrzec wszystko teraz - z przyjemnoscia korzystam z tego zaproszenia.

Po raz pierwszy w zyciu trafiam na Jedwabny Szlak - Mekke podroznikow, ze tylko wspomne jedno nazwisko: Marco Polo...
Jazde kontynuuje jeszcze dlugo w nocy, zachwycony gwiazdami, ktore sa mi drogowskazem i zapachami ziol z otaczajacych mnie pol i pastwisk...

Brak komentarzy: