środa, 11 czerwca 2008

tr-ihlara

3460, 38.25221 34.32786 Bladzilem w labiryncie korytarzy wykutych w skale,przedzieralem sie przez wawoz i kapalem w termach

"Possible by bike, maybe lift some time" powiedzial rano gosc w ticket-office, pobierajacy oplaty za wstep do doliny Ihlary. Gdy pozniej przepychalem rower miedzy glazami kilkakrotnie wiekszymi od niego, przeklinalem niekompetencje tego czlowieka i powtarzalem sobie jego zapewnienia jako ponury zart.
Sam wawoz jest piekny, ze wszystkich stron obramowany koronami spekanych bazaltow.

W nich, oraz w warstwie tufu znajdujacej sie ponizej, za czasow bizantyjskich wykuto wiele kosciolow - freski majace nieraz ponad 1500 lat zachowaly sie do dzis!


Jednak wazow w koncu musialem pokonac pieszo - taszczenie 50-cio kilogramowego roweru po kamolach przypominajacych te lezace nad Morskim Okiem bylo przede wszystkim bardzo meczoce oraz niebezpieczne dla samego sprzetu. "Maybe lift some time"...
Nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo. Wyjezdzajac pozniej z wawozu na rowerze, spotykam starego Turka, ktory spedzil wiekszosc zycia w Niemczech. Konwersacja uklada sie gladko i w koncu zdradza mi on, ze urodzil sie wlasnie tutaj i pokazujac okno wykute gdzies strasznie wysoko w skale mowi "tam sie da dojsc".

Ciezko w to uwierzyc, okno wisi na pewno wyzej, niz 10. pietro wiezowca, ale jednak postepujac za wskazowkami, udaje mi sie tam dotrzec! Warstwa pylu nieraz grubosci kilkudziesieciu centymetrow pokrywa podlogi, stopnie i polki wykute w skale... Choc sa tu slady stop innych wtajemniczonych mieszkancow wioski, czuje sie jak Indiana Jones!


Szczegolnie, gdy znajduje na prawde waski i stromy korytarz ciagnacy sie strasznie dlugo w dol, w ktorym stopnie wykute w skale niemal calkowicie znikly pod warstwa kurzu...
Wieczorem mijam Ihlare malowniczo rozlozona nad kanionem z zamiarem jechania w nocy. Robi sie jednak tak zimno (chyba kolo 5 st.), ze rezygnuje z jazdy i rozbijam namiot. W dali widze stozki dwoch wulkanow, z ktore "dymia" chmurami pieknie rozswietlanymi srebrzystym swiatlem ksiezyca...

Brak komentarzy: