sobota, 14 czerwca 2008

tr-aladag

3734, 37.49005 35.4 Pld. stoki Taurusu to dziesiatki podjazdow i zjazdow,sporo dziur ale przede wszystkim wspaniali ludzie!

Wieczorem za dobrze nie wiedzialem, gdzie sie rozbijam, ale okazalo sie, ze chyba nie moglem trafic lepiej - namiot rozstawilem w pieknym meandrze rzeki.


Zaledwie po kilku minutach jazdy trafiam na jeden rozjazd, potem drugi, trzeci... Drogi wyjezdzone sa przez dziesiatki ciezarowek, ktore jak sie pozniej dowiedzialem transportuja rude jakiegos metalu. Na szczescie od czasu do czasu ktos przejezdza, wiec moge sie zapytac, jak nie, to ufam kierunkom geograficznym. Takie sa wlasnie minusy zjezdzania na boczne drogi...

Jade dalej i trafiam do wiosek, gdzie pali sie ciagle w paleniskach, gdzie kury biegaja po drogach i ogolnie jest troche jak u nas na Podhalu, czyli fajnie!


We wioskach wzbudzam na prawde duza sensacje, otrzymuje liczne zaproszenia na herbate, jednak z nie wszystkich korzystam - oprocz picia herbaty generalnie jednak trzeba jechac, a czas jest ogranicznony.

W jednej z wiosek kupuje melona i jest to poczatek wiekiego festiwalu. Mieszkancy wioski pokazuja mi, jak sie powinno kroic melona,

czestuje ich oczywiscie. Gdy zauwazaja, ze mam aparat, nie odpuszczaja - kazdy chce miec zdjecie! Sa na prawde przeuroczy i przesympatyczni! Trzeba tez dodac, ze takie miejsca na krawedzi cywilizacji zwykle zachowuja sporo tradycji - tak jest i tutaj, wiekszosc mezczyzn paraduje w "pontolonach", ktore maja krok na wysokosci kolan.


Jade dalej, niestety nie moge korzystac z bonusu zjazdow, gdyz droga sie zwykle do tego nie nadaje, oczywiscie za to podjazdow nie brakuje. Szczegolnie przed samym Aladag trafia sie taki podjazd, ze hej!



Jestem zdziwiony wiekoscia tego miasta polozonego gdzies na koncu swiata (no w kazdym razie to w nim sie konczy dobry asfalt od strony cywilizacji), w bardzo niekorzystnym terenie tuz pod skalnymi turniami na wysokosci 1000 m n.p.m. Jem tu oryginalnego Lahmacuna (taki placek, oryginalnego, bo takiego jeszcze w Turcji nie jadlem) i ruszam dalej.


Okazuje sie, ze nie brakuje tu kafejek inernetowych, ktore z braku miejsca na ziemii, znajduja sie na dachach (ewidentnie dobudowano jedna kondygnacje na starym dachu). Wyjezdzam z miasta i z latwoscia znajduje doskonalem miejsce na biwak.

Brak komentarzy: