2372, 40.49782 29.44603 Turcy sa niezwykle przyjazni, nie licze juz czajow. Jest goraco, sol zakwita na podjazdach. 2*
Rano wreszcie juz na prawde opuszczam Istambul, troche przez przypadek trafiam do miejscowosci Tuzla. Tutaj, jak i w kolejnych srednich miasteczkach (pow. 20 000 mieszk.) okazuje sie, ze jest calkiem niezle wyposazony sklep rowerowy. Wreszcie pozbywam sie bezczynnie zwisajacych pozostalosci nozki i w rowerze na ich miejsce pojawiaja sie dwie nowiutkie nozki! Teraz rower stoi na prawde pewnie :)
Warsztat rowerowy to przedsiebiorstwo rodzinne - pracuja tu ojciec z synem. Ceny sa smiesznie niskie. Do tego czastuja mnie herbata i takimi kwasnymi, zielonymi owocami.
W Tuzli jem jeszcze "turecka pizze", czyli pizze bez sera. Wlasciciel lokalu nie chce ode mnie wziac calej kwoty...
Przeprawiam sie kawalek promem na druga strone jednej z zatok M. Marmara i gdy zaopatruje sie w sklepie zatrzymuje sie tu rowniez pewien Turek na rowerze. Okazuje sie, ze jest to trzeci zawodnik tureckiego MTB, towarzyszy mi przez kilkanascie kilometrow.
Wreszcie nastepuje to, co wczesniej czy pozniej musialo nastapic - morderczy podjazd z poziomu morza. Podjazd ma 15km, non-stop na najlepszym gorskim przelozeniu. Widze, jak sol zastyga w postaci bialych kropli na moich ramionach.
To jednak normalne, czego nie mozna powiedziec o ilosci tureckich ciezarowek. Wyglada na to, ze w Turcji wszystko przewozi sie za ich pomoca... Niektore ciezarowki ledwo mnie wyprzedzaja na tym podjezdzie, szczegolnie te tureckiej produkcji wydaja z siebie przy tym dzwiek jak zazynane swinie ;)
W pewnym momencie mija mnie gosc na traktorze. Z tylu ma przyczepione takie metalowe sloneczka do zbierania slomy i wszystko byloby fajnie, gdyby o tym pamietal. Sloneczko mija mnie w odleglosci 20 cm. Zaczynam sie drzec, gosc zatrzymuje traktor, pyta sie na migi, czy nie jestem ranny, przeprasza mnie po niemiecku.
Podjazd zostaje nagrodzony 10-cio km zjazdem, caly czas pow. 50 km na godzine, w pewnym momencie wyrownuje rekord wyprawy z Rumunii - 65,5. Niestety na poboczu lezy gwozdz, ktory oczywiscie przebija opone i detke.
Gdy rokladam caly majdan do naprawiania, na motorach podjezdzaja lokalni Turcy. Niektorzy z nich tak na prawde sa Bulgarami, wiec dogadujemy sie po rosyjsku. Chca mi pomoc, w pewnym momencie zaczynaja nawet wyrywac sobie detke, kazdy chce tez koniecznie popompowac. Niemalze bez mojego udzialu detka zostaje naprawiona i jade dalej, eskortowany przez nich do granic miasta.
Jest juz ciemno, zauwazam ekipe elektrykow reperujacych cos przy drodze. Pytam, czy znaja miejsce na namiot (oczywiscie na migi). Znaja, pokazuja na swojego dostawczego transita, ze mnie tam zabiora. W sumie nie mam nic przeciwko i rower laduje w ladowni samochodu. Miejsce wybrali mi przepiekne, nad jeziorem Iznik. Zegnaja sie ze mna, a ja trafiam na kolejna grupe Turkow popijajacych piwo i podgryzajacych orzeszki. Zapraszaja mnie do kompanii, daja piwo, czestuja. Rozmawiamy do poznej nocy...
Sam juz nie wiem, czy to jest opowiesc o mojej wypawie, czy niesamowitej goscinnosci Turkow?
4 komentarze:
zwyczajem karawan była podróż nocą i stąd herbem islamu jest półksiężyc
No i jesteś w Azji Piotrze. Dla mnie jest w tym pewna magia. To jakiś inny świat. Na mapce ktorą zamieścileś trasa do Istambułu przechodziła przez wiele dużych miast. Od Istambułu aż do granicy Turcji nie ma prawie żadnych... Co tam jest po drodze? Pustynia? Czeka Cię kawał drogi przez tę Turcję. Dobrze przynajmniej, że w Iraku jest swojski Przemyśl :P. Trzymaj się chłodno:).
Dzieki ze zadzwoniles, a teraz jeszcze czytam Twoje opisy i jestem jeszcze spokojniejsza... no czy ja wiem? ten traktor na przyklad, lub gwozdzie na poboczu... A goscinnosc musi byc, sa jeszcze dobre zwyczaje! (pielgrzymi).Ale jesli tak, to jak to jest, to oni pija piwo? Wiem ze w Istambule to oczywiste, ale zwyczaje istambulskie to nowa swiecka tradycja. Licze na to, ze bedzie ci sie dobrze jechalo bez tego radzieckiego paliwa, jakze nieodlacznego w szczodrej skad inad goscinnosci ukrainskiej. Ale wody i sokow dolewaj, arbuzy pozeraj, czasami jakas owieczke...(bialko, sole mineralne)
Pawel - gratulacje! Zdaje sie, ze jestes pierwsza osoba, ktora to zauwazyla! Musze pomyslec o jakiejs nagrodzie...
Prześlij komentarz