poniedziałek, 26 maja 2008

tr-istambul jeszcze :/

2290, 40.91052 29.13394 Jestem w Azji! Istambul ciagnie sie nad M.Marmara naprawde daleko. Nocleg z widokiem na Wpy Ksiazece.

Ogarnianie roznych spraw zajelo sporo czasu, i hostel opuszczam poznym popoludniem (zreszta bardzo niechetnie). Oczywiscie, jak mozna bylo przewidziec, gubie sie, ale czy koniecznie musialem przy okazji wzejzdzac na najwyzsza gore europejskiej czesci Stambulu?
Wreszcie trafiam na oslawiony most. Gdy juz mialem na niego wjezdzac, z budki wyskakuje policjant i krzyczy "no entrance!". Tlumacze mu, ze tyle kilometrow tu przejechalem zeby przejechac przez ten most itd. ale on nic. W koncu uzywam pewnego zaklecia na k... i ustawiam rower tak, jakbym mial zamiar mimo zakazu pojechac. Skutkuje - policjan pokazuje jechac, a ja po raz pierwszy w zyciu stawiam najpier 2 kola, a potem nogi w Azji!
Kilometry przeskakuja mi na liczniku, a ja ciagle jestem w Stambule. Jade nadmorska promenada, na ktorej znalazlo sie miejsce dla idealnie wykonanej sciezki rowerowej. Jest niedziela wieczorem i widok jest niesamowity - dziesiatki, a moze i setki tysiecy Istambulczykow wylegaja na promenade (dlugosci 40 km, wiec sie spokojnie mieszcza) i siadaja rodzinami przy grillach, na ktorych oprocz miesa robia takze kawe i herbate. Mlodzi ludzie spaceruja nad morzem trzymajac sie za rece, rodzice bawia sie z dzieciakami... W sumie Istambul to chyba niezle miejsce do zycia!
Ja jednak po nie za bardzo przespanej nocy na jednym z postojow na promenadzie zwyczajnie zasypiam. Po jakims czasie budze sie i jedyne co jestem w stanie zrobic, to wyciagnac spiwor. Nic nie zginelo, nikt mnie nie tkna, nikt nie probowal mnie stamtad wyrzucic...

Brak komentarzy: