czwartek, 15 maja 2008

bg-krapec

1807, 43.61832 28.57403 Pije wino (prawdziwe!) za 3zl, namiot rozbilem na klifie-jestem w Bulgarii!Kolano ok, droga dobra:)

-------------------------

Thursday May 15, 2008

Bg - Krapec
1807, 43.61832 28.57403 Drinking wine (real!) for 3 zloty, set up my tent on a cliff-I'm in Bulgaria! Knee's ok, road is good :)




Jade plaza do Konstancji - wypas! Wzdluz wybrzeza ciagnie sie wielki plac budowy, jak sie pozniej okaze niemalze po Bulgarie. Powstaja nowe hotele na poziomie zachodnioeuropejskim budowane przez chlopakow glownie ze wsi i sprzatane przez Cyganki - niezly kontrast.


Odwiedzam stara dzielnice Konstancji i czuje sie jak na planie filmu o piratach z Karaibow - niskie, czesto zaniedbane budynki, waskie uliczki spalone sloncem...




Trafiam rowniez do genialnego fastfoodu o nazwie "famous", w ktorym przecietna kanapka kosztuje wprawdzie ok 8 zl, ale jest zdecydowanie warta swojej ceny (Adam - jak by co, to mam namiary satelitarne ;)


Droga do Mangalii jest na szczescie dwupasmowa i sprawnie docieram do tego stoczniowego miasteczka, w ktorym wypoczywam nieco. Ruszam dalej i ku mojemu zdziwieniu zauwazam, ze zblizam sie do granicy bulgarskiej. W ostatnim sklepie postanawiam sie pozbyc wszystkich lei. Bez ceregieli zaczynam zamawiac zakupy po polsku, gdyz jak sie przekonalem, Rumuni w zdecydowanej wiekszosci nie znaja jezykow obcych. Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy mloda sprzedawczyni odpowiedziala mi po angielsku!




Wjezdzam do Bulgarii i od razu widze pewne roznice: roslinnosc rosnie przy drogach spontanicznie (piniowe lasy!), pachnie przy tym cudownie. Rozsmieszaja mnie ustawione rzadkiem tabliczki z odleglosciami do wazniejszych miast - wyglada to tak, jakby poszczegolne miejscowosci defilowaly chwalac sie iloscia kilometrow, jakie nalezy pokonac.

W Bulgarii wzrasta znacznie kultura jazdy, klakson znowu jest narzedziem ostrzegawczym, a nie zabawka, z ktorej korzysta sie przy kazdej uzasadnionej i nieuzasadnionej okazji.

Namiot rozbijam przy swietle ksiezyca niemalze na krawedzi klifu. Bulgarskie wino ulatwia zasniecie...


2 komentarze:

ola pisze...

No to jestes na naszej trasie sprzed roku:)(wlasciwie juz od Konstancy). Mam tylko nadzieje, ze nie jest tak goraco?
jak bym miala cos szcegolnie polecic to chyba polwysep Kariakla i potem stare miasto w Sozopolu- ale to dopiero za Burgas.

Unknown pisze...

No mi sie nie chcialo jechac do Kariakla, bo to 14km w bok, czyli razem 28... Bede mial po co tu wrocic ;)
Fajnie tu, nie? A byliscie w Balcziku?
No, to trzymajcie sie! Pozdro dla Przema ;)