niedziela, 27 kwietnia 2008

ukr-stryj

144, 49.25226 23.88756 Drogi czasami dobre a czasami jak ser szwajcarski. Bylismy w miescie Brunona. Latanie: ja i Adam.



Ten pan to Polak z Samboru, tutaj z duma prezentuje polski kosciol z XV w. Po tym, jak mu zrobilem zdjecie, dopytywal sie, kiedy je wywolam. Sa jeszcze miejsca na swiecie, gdzie ludzie nie slyszeli o cyfrowkach!
Szkoda, ze nie zajechalismy do centrum Drohobyczy, ale po najechaniu na gwozdz i lataniu detki czas nas zaczal gonic... Jechalismy przez obrzeza pelne przytlaczajacych radzieckich blokowisk, ale ja i tak w uszach mialem piekna piosenke Jacka Kleyffa...
Porada: na Ukrainie nie warto jezdzic bocznymi drogami - sa w fatalnym stanie, w sumie, to nie wiadomo, czy to w ogole sa drogi, czy jakies kamienist0-dziurawiste trakty. Tutaj trzeba na odwrot niz w Polsce, czyli na drogi glowne! Samochodow i tak jest malo.

3 komentarze:

Nika pisze...

duży ruch? macie odblaski? trzymajcie się!

Unknown pisze...

Odblaskow mamy tyle, ze w nocy wygladamy jak noworoczne fajerwerki ;)
Ruch maly, prawoslawni maja wlasnie Wielkanoc i moze dlatego ciezarowek praktycznie nie widac.

Unknown pisze...

Aha, latanie to... jak to napisac bez polskich znakow? Przyklejanie latek na opone. Juz mielismy z 5 latan, ale ja tylko jedno, to z gwozdziem...