niedziela, 6 lipca 2008

izr/pal-jerozolima

5150,31.77848 35.23188 J.jest bardzo mistyczna,stara i piekna.Spotkalem Martina(45)ktory przyj.tu na row.z Austrii

Rano wstaje o wschodzie slonca i z mojego miejsca polozonego juz prawie 200 m n.p.m. obserwuje wschod slonca nad Morzem Martwym.
Zaczyna sie mozolna wspinaczka pod gore... Wkrotce mam wrazenie, ze slonce literalnie przyczepilo mi sie do plecow i wyciska za mnie siodme poty. Droga ani na chwile nie chce zmienic nachylenia. Naokolo sa tylko wzgorza z rzadka porosniete drzewami i uschnieta juz trawa. Wreszcie trafiam na posterunek izraelskiej armii, gdzie moge uzupelnic zapasy wody ze specjalnego baniaka - woda jest lodowato-zimna i pyszna!
Kilkaset metrow dalej widze opalona sylwetke w samych spodenkach pchajaca rower. Okazuje sie, ze owa sylwetka jest Martin, 45-letni Austriak, ktory juz od pol roku jest w drodze na rowerze. Sam siebie nazywa rowerowym wagabunda i nie bez racji - na cala podroz z Austrii wydal zaledwie 1000 euro! Martin jest troche hipissem i generalnie bardzo pozytywnie do swiata nastawionym czlowiekiem. Sakwy przy rowerze sa jego wlasnej roboty, podobnie jak i kola, ktore sam zaplotl (szprychy). Niestety, jego rower ma tylko 3 biegi, z czego jeden zepsuty!
Po dlugiej, serdecznej rozmowie zegnamy sie, jednak niedlugo znowu spotykamy sie kolo Bramy Dawida i idziemy razem na falafela. Falafel to bardzo porzyteczna arabska potrawa - w kawalek pity wklada sie samego falafela, czyli takie kulki (nie wiem dokladnie z czego) panierowane, frytki i kilka rodzajow salatek. Generalnie Izrael jest bardzo drogi, ale Martin wie co i jak zatem nie placimy frycowego, jak 95% turystow odwiedzajacych Jerozolime...
Wynajduje tez hostel, ktory z calego serca polecam - Hebron Hostel lezacy w samym srodku starego miasta (dorm.-sala wspolna 20zl/noc). Wysilek zwiazany z podjazdem daje mi sie we znaki, wkrotce zasypiam otoczony wiekowymi, grubymi, zimnymi scianami hostelu...
Wieczorem udaje sie na miasto, m. in. pod Sciane Placzu. Stara Jerozolima jest bardzo zadbana, na kazdym rogu czuc powiew historii i energie zwiazana ze swietoscia tego miejsca... Odwiedzam tez Nowa Jerozolime, gdzie kwitnie zycie nocne. Znowu spotykam Martina i dlugo rozmawiamy o naszych podrozach i planach na nastepne - obiecujemy sobie, ze spotkamy sie kiedys na Nordkappie!
Dodalem zdjecia z odcinka Damaszek-Jerozolima (tym razem nowosc - z podpisami :). Byc moze nie wszyscy zauwazyli tez, ze w Damaszku przeslalem zdjecia z odcinka Iskenderun-Damaszek. Dziekuje Karolowi za zabawne i pozyteczne komentarze do tych ostatnich.

5 komentarzy:

Maja pisze...

Piotrze! te kulki, czy też kotleciki w falafelu są zrobione z cieciorku, lub bobu:) A Jerozolima zapewne przecudna, w końcu spotykają się ty 3 religie. Ściskam. Maja

Maja pisze...

cieciorki, rzecz jasna;)

ddd pisze...

:D powodzenia, fragmentami publikujemy Twoje relacje na łamach Kuriera Makowskiego, masz wielu fanów w Makowie :)

Unknown pisze...

Wow!

Unknown pisze...

Wow!
Poprawcie ortografy, ok?
:D