Co teraz? Jade do Syrii, nie odpuszczam! To tylko 60 km stad, mam nadzieje, ze nastepnego sms-a przysle juz stamtad.
Oto WSZYSTKİE rzeczy ktore mi zostaly i ktore odzyskalem nie liczac roweru, ktory znajdowal sie akurat na dole przy recepcji. A wiec co tu mamy?
Od gornego lewego rogu: karimata, spiwor, namiot (bez pokrowca i sledzi, ale to iglo wiec spoko), mapa Iskenderunu, komorka + ladowarka, eneloopy + ladowarka, chinska torba/prawie jak sakwa na kierownice, cukier puder ;) (do slodzenia jogurtu), torba z narzedziami i czesciami zamiennymi (brakuje 3 nieuzywanych detek na zmiane, polowy latek, czesci narzedzi, 2 zapasowych opon, smaru), jedyna ocalala sakwa (tylnia-lewa), papier toaletowy i mydlo (ukradzione z hotelu), torba ze sprzetem foto i gps-em, pudelko z glowica od kuchenki gazowej (naboju nie ma), ksiazki (zapisane strony z dziennika wyprawy zostaly wyrwane, ale jednak oddane), pusta torba, pocztowki, dokumenty, okulary przeciwsloneczne, apteczka (brakuje 90% zawartosci), pas biodrowy z cala waluta, bidon, 1 komplet ubran rowerowych (drugi i trzeci komplet przepadly), ubrania wyjsciowe (zakupione w Iszkenderunie, ubrania ktore byly w sakwach, a wiec dlugie spodnie, turecka koszula, dwa polary, 4 t-shirty i kurtka przeciwdeszczowa przepadly), sandaly (zapasowe adidasy przepadly).
Jak widac (mozna kliknac na zdjecie, otworzy sie wieksze, w prawym gornym rogu jest slabo widoczna ikonka lupy z "+"- mozna jeszcze bardziej powiekszyc) nie jest tego duzo, ale jest wszystko co jest najbardziej niezbedne (no moze oprocz opon). Mozna odniesc wrazenie, ze ktos celowo zwrocil mi najpotrzebniejsze rzeczy do kontynuowania podrozy...
Czy to Gulszah wymogla to na zlodziejach, czy moze jak sugeruje Nasir, przestraszyli sie oni Policji, ktora w Turcji ma ponoc prawie 100% wykrywalnosci przestepstw i chca sie mnie pozbyc, zeby sprawa przycichla... A moze maz Gulsah jest mafiosem i kazal mi oddac najwazniejsze rzeczy? Ciezko powiedziec, w kazdym razie sadze, ze Gulsah to dobra dziewczyna (Nasir sadzi inaczej).
Nie ma tego za duzo, wiec wiekszosc rzeczy spokojnie zmiescila sie do jednej sakwy:
Wszystko udalo sie zgrabnie przyczepic do roweru. Na poczatku wyprawy chlopaki smiali sie, ze wzialem za duzo rzeczy... Teraz moj rower jest leciutki jak piorko, ale i klimat jest tu znacznie cieplejszy i mniej deszczowy.
Dzisiaj wieczorem wyruszam wiec w dalsza droge. Przez cala Turcje mialem przyjemnosc spotykac wspanialych, dobrych, spontanicznych ludzi. Na koncu spotkala mnie przykra historia, ale sadze, ze moglo sie to wydarzyc wszedzie - tu pozdrawiam Janka, ktoremu tez ukradli akurat rower w Warszawie. Moj rower sie jednak znalazl - chociaz sytuacja wydawala sie beznadziejna, to jednak Turcy znowu udowodnili, ze sa wspanialymi ludzmi. Postaram sie wiec zachowac tylko dobre wspomnienia z tego bez watpienia jednego z najpiekniejszych krajow na swiecie!
4 komentarze:
Nie powiem... bogato... ale przynajmniej będzie ci łatwiej pedałować :-)
Rozumiem że ta pompka przy torbie służy głównie do samoobrony;-)
SZACUNEK!!! i POWODZENIA!!!
PS Liczę na jakiś zdobyczny turban... bez głowy oczywiście ;-)
mi ta Gulasz wydaje się trochę dziwna,może miała zadanie zwerbować Cię do tureckiego wywiadu? Jako wysokiej klasy specjalista od ścieżek rowerowych możesz być bardzo pożądanym agentem wpływu
kup sobie dwie czołówki w prezencie ode mnie. Jedną trzymaj zawsze na kasku.
Spoko, czolowka i swiatelka sie uratowaly!
Prześlij komentarz