wtorek, 17 czerwca 2008

tr-iskenderun, niespodziewany koniec wyprawy

prawdopodobnie 3915 km, Iskenderun

Wczoraj wieczorem w Iskenderunie zostal mi skradziony rower wraz z wiekszoscia rzeczy. Nic mi sie nie stalo - jestem caly i zdrowy. Troche zal, bo wiem, ze dalbym rade dojechac duzo dalej...
Prosze, zebyscie raczej nie dzwonili, bo pieniadze na telefonie (ktory szczesliwie ocalal) moga sie jeszcze przydac. a odbieranie polaczen jest platne. Jak by co to smsy... Ocalal rowniez aparat, prawie wszystkie pieniadze, wszystkie dokumenty poza paszportem (ktory pokazywalem rano gospodarzowi, ktoremu dawalem pocztowki, wiec niestety paszport schowalem razem z pocztowkami w sakwach). Poza tym mam jeszcze spodenki rowerowe, koszulke i kask (coz za ironia!).
Ci co mnie znaja, wiedza, jaki jestem naiwny i latwowierny. Wlasnie te cechy zostaly wykorzystane przez zlodzieja... Coz, taki juz jestem, nie pierwszy i nie ostatni raz cos mi zginelo w ten sposob... Ostatecznie zginely mi tylko rzeczy, to sie zawsze da odrobic. Ciezej bedzie odrobic straty psychiczne z powodu przerwania tak dobrze zapowiadajacej sie wyrawy...
Wiecej moze napisze, jak oswoje sie lepiej z zaistniala sytuacja.

4 komentarze:

Unknown pisze...

Piotrze, wyrazy szczerego ubolewania z powodu tej przykrej straty :(((
Mam szczerą nadzieję, że jakimś cudem trafisz na skradzione rzeczy. Jeżeli zaś nie, to życzę gorąco pomyślnego powrotu do Polski. Dla mnie i tak jesteś wielki. Wyrażam podziw i uznanie dla twego dotychczasowego wysiłku i determinacji w realizacji swych marzeń.
Pozdrawiam serdecznie! Trzymaj się! :D
Wojtek "Rikon" Zając

Pavzaj pisze...

Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Szło dobrze. Przykro mi Piotrze. Śledziliśmy Twoją wyprawę i była ona swoistym powiewem świerzości pośród monotonii kolejnych dni przeciętnego życia. Ludzie dokonywali już wielu rzeczy i wybierali się może na większe wyprawy, ale nie byli to ludzie których znam. A Ty samym wyruszeniem na swoją wyprawę pokazałeś że można zrobić coś, co dla większości ludzi jest poza skalą ich pojmowania. Jeszcze wyruszysz. Będziesz ostrożniejszy i się uda. A może to jeszcze nie koniec jeśli dokumenty się znajdą...

Agnieszka pisze...

to okropne!! :( wlasnie nie bylo mnie przez pare tygodni i wracam zeby przeczytac to na bloggu... mam nadzieje ze wrocisz szczesliwie do Polski. strasznie przykro mi ze tak sie skonczylo

Nika pisze...

Drodzy Czytelnicy Bloga, dzwońcie do mnie, mam trochę więcej informacji tel. 600 468 442 (służbowy, prywatny chwilowo wysiadł) lub piszcie nika.romejko@googlemail.com
mama Piotrka